Taki właśnie opuszczony ośrodek wczasowy znajduje się nad jeziorem Radodzierz, w Osinach, województwo kujawsko-pomorskie.
Dostęp do jeziora, pomost, 4-osobowe domki, a także domki góralskie i pole namiotowe oraz boiska do gry w siatkówkę i koszykówkę- idealne miejsce na spędzenie urlopu :) Dlaczego jednak ośrodek został opuszczony i pozostawiony sam sobie? Niestety ciężko jest mi to wytłumaczyć, gdyż w internecie nie ma na ten temat żadnych informacji.
Na samym wejściu zastajemy istny "burdel"- powybijane okna, pozrzucane z okien lodówki, meble i inne artykuły użytkowe, dodatkowo dosyć sporo gruzu- bałagan to lekko powiedziane.
Poza tym dużo trawy, wszystko pozarastane, po polach namiotowych i boiskach do gry nie było śladu.
DOMKI MIESZKALNE I JEZIORO
Dostaliśmy się do domków 4-osobowych, gdzie znajdujemy łóżka, szafki, pozostałości po łazienkach - jeśli coś nie było rozkradzione, to było strasznie zdewastowane, co zresztą przedstawiam na zdjęciach poniżej:
Pomieszczenia piwniczne zostawiliśmy w spokoju, z zewnątrz widać było zaledwie kilka potłuczonych okien, poza tym egipskie ciemności.
Niedaleko domków znajdował się dostęp do jeziora oraz mały pomost w stanie krytycznym, nienadającym się do użytkowania, więc nie warto ryzykować z wchodzeniem.
DOMKI GÓRALSKIE
Ciekawą sprawą okazują się domki góralskie, które jak widać na pierwszy rzut oka- ktoś chciał ratować zabijając dyktami okna i wejścia, nie mniej jednak wandalom to nie przeszkodziło i co mogli- to zdewastowali i pokradli. Wnętrza domków są ciekawe, lecz trochę ciasne i duszne, szczególnie schody. Ciekawe jak po nich wnieśli łóżka na górę. Ogólnie przytulne, od środka całe drewniane, pozostałości mebli pokazują też, że nie były one złej jakości, nawet przedstawiały sobą jakiś standard.
STOŁÓWKA, KUCHNIA, OKOLICA
Dalej naszą uwagę przykuł wielki hangar, przypominający składzik. Tam też niestety znalazło się sporo śmieci i zdewastowanych elementów będących wyposażeniem obiektu. Obok altana, gdzie chyba bezdomni zrobili sobie miejsce na posiadówkę, jednak bardzo fajnie się prezentuje swoją drogą- bardzo przestrzenna.
I kolejna atrakcja- stołówka. Dużo małych pomieszczeń, dużo zniszczeń i przestrzenna hala, z której jest piękny widok za oknem. W pomieszczeniach pobocznych dało się znaleźć sporo gazet, plakatów, śmieci, łóżek i itp. Tu już było bardziej widać interwencję osób trzecich. Ale to jeszcze nie było najgorsze..
BUDYNEK GŁÓWNY- RECEPCJA
Najlepsze zostawiłam na koniec - najbardziej zniszczony budynek główny. Wybite okna czy zdjęte drzwi to jest nic- zerknijcie tylko na to, ile sprzętu poleciało przez okna (a przynajmniej tak wyglądają, jak by poleciały ;p):
Do tego od groma gruzu, ogólny rozgardiasz, udało się nawet znaleźć trochę ciuchów i resztek w postaci butelek po piwie po "gościach". Dziwi mnie, że nie pokradli kołder i poduszek.
PODSUMOWUJĄC
Wyprawę w to miejsce wspominam naprawdę fajnie, klimat jaki lubię. Gdyby nie dewastacje, miejsce byłoby bardziej magiczne, jednak i tak te wszystkie pozostawione rzeczy robią super atmosferę. Gdy chodziliśmy po obiekcie, przez cały czas była nutka niepewności, czy zaglądając do któregoś pokoju nie spotkamy jakiegoś bezdomnego czy dzikiego zwierzęcia. Chyba nie muszę mówić, jakiego strachu narobił mi zwykły wylatujący przez drzwi nietoperz :D
Tak więc, jeśli ktoś jest ciekaw- zapraszam do Radodzierzy :)
Wasza Nat ♥
Wciągająca lektura. Też miło wspominam tę wyprawę.
OdpowiedzUsuńJeździłam tam jak byłam mała, kiedyś to było piękne miejsce, duży pomost, kawałek dalej za krzakami mniejszy, prowadzący do mini latarni morskiej. W domkach było super przytulnie i był kiedyś plac zabaw gdzie była ogormna łódka-huśtawka. Super wspominam to miejsce, szkoda, że nie fukcjionuje już. Ostatnio jak byłam na płocie było nowe ogrodzenie, więc może ktoś wykupił ;)
OdpowiedzUsuńTragiczne. Pierwszy raz byłem tam w 1982r, potem jeszcze kilka razy i to zawsze z namiotem. Potem nie pozwalali już rozbijać się na terenie, więc poprosiłem o zgodę leśniczego. Na początku XX wieku wynająłem pokoik na jedną noc, ale to już była końcówka i ośrodek umierał. Ostatni raz zajrzałem tam jakieś 10 lat temu, ale już było nieczynne. Żal, smutek i zdziwienie bo to fajne miejsce.
OdpowiedzUsuńGdy byłam mała dziewczynka jezdzilam tam na wczasy z moja ukochaną babcia św.pamięci i RT rodzicami. Ośrodek był magiczny. Domki przytulne. Wypożyczalnia łódek i kajaków. Ach te stare rowery wodne to było cos .... Stołówka pachnąca swojskim jedzeniem i te tajne karnety na posiłki które się odcinalo. Las pełen jagód i węgorze wylawiane nocą. Pamiętam kręgle pod chmura, dyskoteki dla mlodxierzy i dancingi dla starszych. Urokliwa latarnia morska dla spacerujących zakochanych zawsze tam skrecalam by popatrzeć na las otaczający tafle jeziora:))) Pamiętam ten plac zabaw i hustawke łódkę która hustala bardzo wysoko nazwalismy ja smok bo była dużą i mieściła kilka osób. To była zabawa:) Podchody późnym wieczorem , konkursy dla dzieci i te pierogi z jagodami które babcia lepila. Można by pisać w nieskończoność. Gdy byłam tam ostatnio z mężem motorem to poczulam się jak 30 lat temu. Ten zapach lasu i wspomnienia. Ale łzy mi napłynęły do oczu i serce scisnelo co zrobiło się z tym ośrodkiem . Przykre i smutne. Obiecalam sobie ze jak wygram totolotka lub dowiem się co z tym terenem to wykupie go z mężem i stworze tam równie piękne miejsce. Przyjazne dla ludzi starszych, rodzin z dziećmi a nawet myslalam o ośrodku recgsbilitacyjnym dla dzieci niepełnosprawnych. Stołówka w stylu góralskim z tanim domowym jedzeniem . By wizytówką było serdeczność , dobroć i smak mego dzieciństwa. By znów moc usłyszeć śmiech bawiących się dzieci i rodzin które odpoczna od życia codziennego. By był klimat ciepła rodzinnego. Taka sama wypożyczalnia sprzętu wodnego i być może parę koni ...Tak bardzo bym chciała...Może się uda...
OdpowiedzUsuńDo kogo należą te pozostałości kto jest właścicielem
OdpowiedzUsuń